Clear your mind

Wcześniejszy artykuł nawiązywał głównie do naszych codziennych nawyków, czynności, przyzwyczajeń, które nie będąc analizowane i przemyślanie wpływają w znacznej mierze na nasze samopoczucie, samoocenę, a nawet postrzeganie zewnętrznego obrazu rzeczywistości co sprowadzać się może do wzmacniania w nas przekonań narzuconych przez MEDIA, jak powinniśmy zarządzać swoim czasem i w którym kierunku podążać by osiągnąć tzw. Katharsi

Każdy z nas został obdarzony tym uniwersalnym i dotąd niezbadanym narządem którym jest nasz nieograniczony umysł, a drzemiący w nim potencjał powinniśmy wykorzystywać w taki sposób by dawał nam satysfakcję, zaspokojenie, a nie był napędzany przez “złudzenia” których osiągniecie będzie tylko kolejną iluzją i “checkpointem” w podróży przez życie.

W przybliżeniu 5 lat temu zdałem prawo jazdy, nim je ukończyłem dużo czasu poświęcałem na dojście z punktu A do punktu B. Nie zwróciłem nawet uwagi, że codzienne pokonywanie “trasy” było w jakimś stopniu spacerem (tym mniej przyjemnym była “droga” do szkoły 😉 ) . Kiedy przyszedł dzień odebrania plastiku, tryskałem pozytywną energią, wprost można uznać, że zarażałem WSZYSTKICH w moim towarzystwie, nie mogłem się doczekać, aż wsiądę za kółko mojego auta (Tico, może nie był to DEMON prędkości, ale był mój). Użytkowałem go przez okres 2 lat, praktycznie nie rozstawałem się z nim, dbałem, myłem, tankowałem dobre paliwo, pokonywanie “tras” na pieszo nie wchodziło w grę, w końcu miałem samochód, po co ścierać podeszwę w butach ? Po tych 2 latach przyszła pora na rozstanie się ze starym druchem i zastąpienie go NOWĄ maszyną ! O tak pamiętam ten moment jakby wydarzył się wczoraj. Kolejne auto okazało się godnym następcą zielonej żaby, kiedy do niego wsiadałem czułem jak duma mnie rozpiera i uśmiech pojawia się na mojej twarzy, to było to ! I kolejne 2 lata zleciały w których zdążyłem na dobre zapomnieć co to znaczy “spacer”, w wakacje narzekałem że auto za bardzo się nagrzewa i T-Shirt klei mi się do ciała, a w zimę z kolei , że mróz szczypie, a kierownica jest zbyt zmarźnięta by ją trzymać… Wspomnienie radości które czułem kiedy wsiadłem pierwszy raz do mojej bestii wyblakło na tyle w mojej pamięci, że zauważałem w nim więcej wad niż zalet, aż w końcu się stało, samochód się rozsypał i poszedł na salę operacyjną do najlepszych specjalistów, będzie krojony, narządy zużyte wymieniane na nowe, oleje i płyny transfuzowane.

Po pierwszych kilku dniach bez auta, zainwestowałem w słuchawki do telefonu, wrzuciłem najnowszy dorobek swojego ulubionego artysty i wyszedłem z domu. Z muzyką na uszach doszedłem do parku, zmrok już dawno zapadł, kropił deszcz dzięki któremu powietrze wydawało się lżejsze, przyjemniejsze, orzeźwiające i mimo drobnego deszczyku było ciepło. Ustałem na skraju skarpy i objąłem wzrokiem rozpościerający się przede mną horyzont mojego miasta. Na wprost płynie najdłuższa rzeka w kraju, po drugiej stronie brzegu znajduję się wiekowa stocznia i las migających światełek w domkach, na lewo most łączący miasto z przedmieściami, przepięknie oświetlony ciepłymi kolorami czerwieni, pomarańczy i granatu. Zaraz przy jego krańcach na zboczu wzgórza dostrzegamy oświetloną białym kolorem czystości Katedrę o dwóch wierzach i “sławny” anfi-teatr, wszystko to razem komponuje wspaniały krajobraz, za którego zdjęcie jakiś amator-fotograf mógłby rozsławić się na cały świat. Spoglądam w górę , bezchmurne niebo unoszące się nade mną jest spokojnie czarne, zastanawiam się kto prócz mnie patrzy w niezmierzoną otchłań wszechświata i co czuję, wtedy decyduję się zejść na dół i deptakiem dojść do schodów prowadzących do symboli mojego miasta. Muzyka nierozłączny towarzysz pomaga mi dostrzec jakim przyjemnym doświadczeniem jest spacer, powietrze, aura panująca na zewnątrz, wszystko to składa się na moje samopoczucie, daje mi natchnienie. Są momenty w których odrywam się od rzeczywistości pogrążony we własnych myślach i takie w których zatrzymuje się by podziwiać uroki świata. W miarę jak pokonuję “trasę” i dochodzę do celu zdaję sobie sprawę, że chce iść dalej, tyle razy przechodziłem obok nie zwracając uwagę na szczegóły, które tak przykuły moją uwagę, dowiedziałem się o historii katedry, Ludwiku Krzywickim, historii mego miasta. Ani myślałem o powrocie do domu czy zatrzymaniu taksówki – po prostu szedłem dalej i byłem co raz bardziej zafascynowany wszystkim dookoła. Przyszło mi na myśl, że taki spacer można porównać do wędrówki przez życie. Na początku decyzja o wyruszeniu w drogę samemu jest zniechęcająca, podjąwszy się tego zadania zaczynamy dostrzegać przeciwności – schody, pagórki, warunki atmosferyczne, noc – z pozoru mogą wpływać nie korzystnie, ale kiedy nauczymy się z nich korzystać i zamieniać na zalety droga staje się PRZYJEMNA i w pewnym momencie chcemy iść dalej, zwiedzać, przeżywać, smakować, wąchać czuć i cieszyć oczy tym co nas zaskoczy. Żeby osiągnąć cele potrzebujemy wiary w siebie i niczego więcej (no może odrobinę szczęścia 😉 ) , czy naprawdę musiałem zostać bez auta by zdać sobie z tego sprawę ? Możliwe, że nie, aczkolwiek cieszę się, że wyniosłem z tego naukę, a i samochód nie jest niezbędny, muszę podbijać świat, jak będzie trzeba dam radę bez niego ! 🙂

About lifestylebytrebron

Chcesz, nazwij złotym chłopcem. Zagubiony, lecz znający położenie swojego portu, zepsuty, jednak ciągle dostrzegający dorodne owoce dnia codziennego, straciwszy nadzieje, lecz wiara moim sprzymierzeńcem, często upadający, nigdy nie wywieszający białej flagi, zaplątany w problemy życia codziennego, ni bardziej ni mniej niż te z którymi borykamy się WSZYSCY. Głowa do góry, uśmiech na twarzy, pogodne myśli i KROK do przodu, a Ty?
This entry was posted in Uncategorized. Bookmark the permalink.

Leave a comment